Ecia (ID: 21) - w Nowym Domu
Data dodania ogłoszenia: 12:12, 24.09.2010 Ogłoszenie dodane przez: Adopcje CC |
|
![]() Ecia |
Umaszczenie: pręgowane ID: 21 Imię: Ecia Płeć: suczka Wiek: 4 lata Miasto: Polska Województwo: dolnośląskie Status: Ma Dom. |
Charakter: Ecia to stosunkowo młody pies w typie rasy Cane Corso, ma bowiem dopiero 4 lata. Od chwili narodzin jej życie było koszmarem, niewiele pozytywnych zdarzeń miało miejsce, niewiele okazji do merdania ogonem. Urodziła się bowiem w pseudohodowli, u człowieka bardzo okrutnego dla którego zwierze jest rzeczą. Prawdopodobnie miała być maszyna do robienia pieniędzy- podobnie jak jej matka Bryza. W porę jednak przyszedł ratunek. Psy zostały odebrane temu człowiekowi i trafiły do schroniska. Sprawa sadowa o odebranie praw do zwierząt ciągnęła się aż 3 lata. 3 lata życia w schroniskowym boksie, bez bliskości człowieka, bez spacerów. 3 lata bez prawa do adopcji. Ale któregoś dnia dostaliśmy informacje ze można szukać jej domu. Cóż to za radość była dla wszystkich, i dla nas osób zaangażowanych w pomoc bezdomnym zwierzakom jak i dla kierownictwa i pracowników schroniska. Suka dostojna, piękna wiec nic dziwnego ze szybko zgłosiła się osoba chętna by adoptować Ecie. Pani Agnieszka- bardzo ciepła, mila osoba. Przed adopcja zadawała setki pytań, opowiadała jak przygotowuje się na przyjecie nowego domownika, jak bardzo się nie może doczekać. Tuz przed świętami Ecia opuściła schronisko i wyruszyła w długa drogę do nowego domu, do Bytomia. Codziennie dostawaliśmy relacje jak to nasza dziewczynka aklimatyzuje się w nowym otoczeniu, jaka jest cudowna, grzeczna, jak świetnie bawi się z mała dziewczynka.Byliśmy tacy szczęśliwi. W poniedziałek 10.03 dostaliśmy bardzo niepokojące informacje- Ecia uciekła!. Właścicielka była zrozpaczona, błagała o pomoc. Co dziwne zawiadomiła nas o zaginięciu psa dopiero po tygodniu. Dzięki dużemu zaangażowaniu ludzi praktycznie z całej Polski udało się Ecie odnaleźć jeszcze tego samego dnia. Suka blakala sie po osiedlu na ktorym mieszka wlascicielka, ta mogla praktycznie przez okno obserwowac jak pies umiera z glodu i wyczerpania. Ale do dzisiaj nie możemy uwierzyć ze to ta "nasza" Ecia. Pies na skraju śmierci głodowej, w stanie tragicznym. Wykończona, odwodniona,zarobaczona, z zapaleniem jelit, problemami skórnymi. Nie możliwe jest aby z normalnego, zadbanego domowego psa zrobił się taki wrak w ciągu tygodnia. Proces zaniedbania musiał trwać już długo. Właścicielka psa jak dowiedziała się ze Ecia odnaleziona urwała kontakt, nie odpowiadała na telefony, maile smsy, nie zgłosiła się po psa choć w pierwszej chwili mówiła ze już po nią jedzie. Psa zabraliśmy następnego dnia- był to ostatni dzwonek bowiem suka w stanie krytycznym, bez opieki weterynaryjnej prawdopodobnie nie przeżyłaby następnych dni. W hotelu doszla do siebie, odzsykala dawna radosc zycia. Pomimo tych wszystkich przezyc nie stracila zaufania do czlowieka. Trafila do raju...stala sie czescia rodziny Joli i Bartka, wiemy ze juz nic zlego jej nie spotka, ze bedzie tam szczesliwa juz zawsze. Jola to osoba o ogromnym sercu, pomimo dramatycznej sytuacji ktora miala miejsce nie oddala, nie zostawila wlaczyla z przeciwnosciami losu o to by Ecia mogla z nia dalej byc. Niewielu ludzi jest gotowych na takie posiwecenie. Dziekuje Jolu za wszystko!! |
|
|
|